wtędy

ale stała się rzecz straszniejsza – przestał być anonimowy niewidzialny wpadł w szpony opowieści potwora który tą planetą rządzi pożera wszystkie dziewicze nie splamione użytecznością chwile

potwór nazwał go ledwo robak – dobrze ale czy nie może być lepiej? postanowił poszukać innego bezpieczniejszego sprytniejszego łatwiejszego do życia imienia teraz przegląda się w ktośkto

pamięta że o tyle jest autorem swojego życia o ile zbiegiem z okoliczności które rozciągają się hen aż po mdłe głowy

tymczasem porwał się na siebie przenika może z kąta w kąt oczodoły przeskakuje na swojej kosmotyczce przebiega skwer imieniem wodiczki spoufala się z jego syrenami próbuje zmieścić się w przyszłości snuje plany na przeszłość flirtuje z mó przepływa aimonią

kiedy czytasz te słowa robak podgląda cię przez szpary między literami kiedy go wypatrzysz zwieje